Co zmienić w TT01, część 2 |
|
|
Wpisał: Michał Sybilski
|
09.10.2007. |
Ostatnim razem skupiłem się nad wymianą poszczególnych elementów na lepsze. Wszystkie te modyfikacje, oprócz jednej - podkładki pod serwo, mają jedną wadę. Trzeba za nie zapłacić, a dokładnie kupić części. Są też takie modyfikacje, które wcale nie kosztują lub prawie wcale.
Fot. Tamiya
Podwozie TT-01 Tamiya to obecnie najpopularniejsze rozwiązanie kupowane przez modelarzy.
Pierwsze, co powinniście poprawić to ułożenie przewodów w wanience. Antena powinna być ułożona jak najdalej od innych przewodów i regulatora prędkości. Dzięki temu unikniemy zakłóceń pochodzących z samego modelu. Kabelki łączące regulator z silnikiem też nie powinny być skrzyżowane z innymi, bo płynie przez nie wysoki prąd, a co za tym idzie wytwarzają spore pole elektromagnetyczne - zakłócenia.
Często widzę jak u niektórych zawodników w modelu jest "kłębek" kabli walający się luzem pod karoserią. Pamiętajcie, że model waży jakieś 1,5 kg i taki luźny "balast" ma wpływ na prowadzenie modelu. Raz, że ciągle zmienia się środek ciężkości, a dwa spięte przewody zakłócają się wzajemnie i nasza wyścigówka nie jedzie tam gdzie chcemy. Na przykład sama skręca przy przyspieszaniu. Więc uporządkujmy przewody pod karoserią i poupinajmy je żeby nie były luźne.
Jeden z moich kolegów zrozumiał to dopiero jak 5 raz koło wyrwało mu antenę z odbiornika. Czyli unikajcie umieszczania przewodów blisko wirujących elementów. Przewody nie mogą też być zbytnio ściśnięte ani napięte, bo mogą się wyrwać albo przetrzeć.
Silnik i regulator prędkości połączone na "krótko". Zamiast standardowych połączeń polutowane ze sobą na stałe..
Jak już jesteśmy przy kabelkach to te łączące "regiel" z silnikiem można skrócić i polutować na stałe. Da to nam mniejsze straty na przewodach i połączeniach. Dzięki temu nasz silnik dostanie więcej prądu, da więcej mocy i nasz model będzie znacznie szybszy. Różnica jest zauważalna! Przed tą operacją musimy być pewni, że nie będziemy sprzedawać regulatora. Ciężko go będzie sprzedać jak coś w nim było dłubane. No i do zmiany silnika lub regulatora będzie nam potrzebna lutownica i cyna. Więc nasz ekwipunek na zawody powiększy się o kolejną paczuszkę. Jest też minus tego rozwiązania. Jeśli w silniku pojawi się jakieś zwarcie może spowodować uszkodzenie regulatora!
Złącza "bananowe" zamiast standardowej wtyczki łączącej pakiet z regulatorem prędkości
Przejdźmy do następnego słabego ogniwa w naszej rajdówce. Oryginalna wtyczka od Tamiya łącząca pakiet z regulatorem. Prawdziwy dramat! Jest to miejsce gdzie występują największe straty w naszym modelu. Styki są małej średnicy i szybko się wyrabiają. Wtyczka zamiast przekazywać prąd to się grzeje. Zdarzyło mi się "zespawać" wtyczki.
Lekarstwem na tę bolączkę są "bananki" lub wtyczki Deans'a. Ich zalety to: większa średnica, większa i lepsza powierzchnia styku, wyższa wytrzymałość, wykonane są z lepszych jakościowo stali, które lepiej przewodzą prąd. Przy okazji można też skrócić kabelki łączące pakiet z regulatorem. To też da zmniejszenie strat w przepływie prądu. Koszt niewielki, chyba że zakładamy wtyczki Deans, a poprawa znaczna i unikamy problemu lutujących się wtyczek.
Kolejną ważną rzeczą jest odpowiednie smarowanie modelu. Musimy dobrać odpowiedni rodzaj smaru do odpowiednich elementów. Ja do zębatek stosuje biały smar półstały i sprawdza się całkiem nieĽle, ale trzeba często czyścić i na nowo smarować. Do wahaczy i innych elementów bezpośrednio pracujących ze sobą stosuje smar, który pozostawia cienką teflonową warstwę na smarowanych elementach. Specyfika rajdów i rallycrossu wymaga unikania substancji, do których będzie przyklejał się piach i kurz.
Wkładając podkładkę między sprężynę a górną część amortyzatora, zwiększamy prześwit naszej rajdówki. (na zdjęciu widoczne są amortyzatory olejowe, gdzie nie trzeba wykonywac tego zabiegu)
Jeśli chcemy startować na szutrowych nawierzchniach, to oprócz odpowiednich opon przyda się zwiększony prześwit. Można to uzyskać w bardzo prosty sposób. Zauważcie, że jak podniesiecie model do góry to wahacze opadają i sprężyna ma luz. Luz ten kasuje się po postawieniu modelu. Jeśli nad podkładki na sprężyny założymy pierścienie gumowe (o-ring) o średnicy między 1,5 a 2 mm to pozbędziemy się tego luzu. A tym samym podniesiemy prześwit. Rozwiązanie to ma jeszcze jedną zaletę. Grubością pierścienia możemy regulować sztywność zawieszenia. Im grubszy pierścień tym sztywniejsze zawieszenie.
Fajnym rozwiązaniem, które podpatrzyłem u jednego z zawodników, a dokładnie u Michała Orłowskiego, jest połączenie spinek mocujących karoserie. Można do tego wykorzystać grubą nić lub jakiś sznurek. Dzięki temu, jeśli nawet wypnie nam się jakaś spinka to jej nie zgubimy a dodatkowo ułatwia to ich wypinanie.
Słupki do mocowania karoserii. Przy pomocy tej zapinki regulujemy po łożenie karoserii względem podwozia.
Jeszcze jeden szczegół, na jaki powinniśmy zwrócić uwagę. Wysokość zamocowania karoserii. Wydawać by się mogło, że to nie ma wpływu na prowadzenie naszego modelu. Nic bardziej mylnego! Im niżej zamontowana karoseria tym niżej położony środek ciężkości i łatwiej będzie pokonywać zakręty. Z drugiej strony, jeśli karoseria będzie założona za nisko będzie haczyć o nawierzchnie lub, co gorsza mogą obcierać o nią koła. Wtedy, szczególnie na zakrętach, może dojść do zablokowania, koła co kończy się efektownym "bączkiem".
Życzę miłej pracy i udanych startów!
Tekst: Michał Sybilski |
|
|